John wszedł do kwatery, westchnąwszy. Zerknął na swój zakurzony ziemią po czołganiu się na ostatnim treningu. Kwatera Devisa była dość mała i skromnie umeblowana. Średnich rozmiarów kanapa, która służyła mu i za kanapę, i za łóżko, stół z dwoma, drewnianymi krzesłami, mała szafka nocna i stalowy, solidny sejf. John zdjął powoli z siebie mundur i rzucił na kanapę. Podszedł do żelaznej szafki. Obejrzał się za siebie i wykręcił kod. Po wykręceniu kodu drzwiczki otwarły się. W środku leżał pakunek zawinięty w kawałek białego płótna. Rozpakował swój czarny, długi karabin, który otrzymał po rozpoczęciu służby w Wojsku Amerykańskim, oraz hełm. Popatrzył przez chwilę na te rzeczy, po czym rzucił hełm na łóżko obok munduru i schował z powrotem broń do sejfu, wprowadzając kod. Nie czekając, rzucił się na łóżko, przykrył kołdrą i wysunął jedną z szuflad małej, nocnej szafki stojącej obok łóżka. Wyciągnął z niej czerwony budzik. Nastawił go na piątą raną, i postawił na blacie szafki. Położył głowę na miękkiej poduszce i zaledwie po paru sekundach zasnął.
Obudził go dźwięk budzika o piątej rano. Wstawanie wcześnie weszło mu już w krew, więc natychmiast się odkrył, ziewnął, przeciągając się i wstał. Wyłączył budzik, po czym wciągnął na siebie mundur, założył na głowę hełm. Podszedł do sejfu, otworzył go i wyciągnął karabin. Zamknął i wyszedł z kwatery, szybkim krokiem podążając do gabinetu Generała...